piątek, 26 lutego 2016

Silny ból egzystencjalny o 4 nad ranem, świadomość duszy, życia

            
To nie jest świadoma myśl, nie jest to coś takiego typu jak wspomnienie przywołujące smutek. Nie.
Nagłe wybudzenie do pełnej świadomości, aż za mocno. Tak do kości. Świadomość, że to jestem ja, że żyję. Rozmawiałam z przyjacielem i on mówi, że nigdy tak nie miał. Dlaczego, więc mnie to dotyka? Nie zdarza się to na szczęście często. Wolałabym aby nigdy. Wolę sobie żyć i nie CZUĆ tego. To jest taka świadomość duszy chyba.
 
Czasami to się zdarzało, gdy podczas szybkiego wstawania i odruchu bainbridge'a zakręciło mi się w głowie. Wtedy "czułam, że żyję". To takie przykro, bolesne. Otrzeźwiające.
 
Teraz też. Środek nocy, ciemność, cisza idealna, pustka i to świdrujące uczucie. Na szczęście szybko minęło.
Nie wiem jaki przekaz ma nieść ten ból? Memento mori? nie trać czasu, jest tyle do zrobienia? czy bądź szczęśliwa?
 
To jest takie uczucie które może się pojawić choćbyś miała diamenty i miliardy, spała w pięknym miejscu z ukochanym facetem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz